Kiedyś pewien fotograf,którego bardzo cenię powiedział mi,że wśród swoich zdjęć mam parę ciekawych ale...
..ale nie mam swojego stylu,dzięki któremu byłabym ja i moje prace rozpoznawalna.
Dziś myślę,że chyba nigdy "nie dorobię się" swojego stylu.
Fotografia jest dla mnie jedną wielką przygodą,wszystkiego muszę dotknąć,sprawdzić,spróbować.
Już z kodaka wyciągnęłam tak wiele,że trudno uwierzyć do czego może być zmuszona zwykła cyfrówka,a teraz lustrzanka?
Pewnie,że cicho ,po cichutku marzy mi się jakiś obiektyw (no może ze dwa mam na oku,ale tylko na oku :P ) ale nie będę grzeszyć!
trzeba się cieszyć z tego co się ma!
i uczyć się uczyć i jeszcze raz uczyć
więc uczę się i eksperymentuję
tak jak dziś-i tu przechodzę do meritum-zawsze fascynowały mnie pinhole
jak pragnę zdrowia,taki powrót do korzeni czy coś
magia
więc za pomocą igły i Łukasza,który przeprowadzał operację zrobiliśmy
otwór w plastikowym deklu ochronnym, którym zamyka się body,zdjęliśmy obiektyw,nakręciliśmy dekielek
i...
no nie było źle
kto tam lubi i rozumie może poczytać tu
ja przyznam,że mało z tego rozumiem,
dowiedziałam się tylko,że dziura za duża hmmm
zakleiłam więc dziurkę taśmą izolacyjną i igłą zrobiłam mniejszą
już lepiej
a jak poprawić kontrast i wywalić kolory
no wiem,szału nie ma
bo ciemno i w domu,jutro pójdę w plener...
ale musicie przyznać,że klimat jakiś to ma :)