Cmentarz w Edynburgu to owiane tajemnicą i legendami mroczne miejsce dla wielbicieli emocji i niewytłumaczalnych incydentów.Wielu mówi, że tam wchodzi się na własną odpowiedzialność. Nazwa cmentarza związana jest z historią psa rasy Skye Terrier nazwanego Greyfriars Bobby. Wierny czworonóg po śmierci właściciela pochowanego na tymże cmentarzu pojawił się przy grobie swojego pana i pilnował go ponad dekadę. Pies stał się symbolem wierności i oddania, a po jego śmierci mieszkańcy miasta pochowali go w bramie cmentarza i ufundowali fontannę z posągiem psa. Cmentarz skrywa jednak drugie dno. Jego mroczna historia ma swój początek ma w XVII wieku, kiedy do Edynburga przybył prawnik, George "Bluidy" Mackenzie odpowiedzialny za śmierć prawie 18 000 przeciwników króla Karola II. Więźniowie przed egzekucją byli torturowani i głodzeni, a swoje ostatnie dni poprzedzające wyrok spędzali na cmentarzu Greyfriars Kirkyard. Po śmierci w 1691 r. Mackenzie został pochowany w okazałym grobowcu na tejże nekropolii, nieopodal miejsca, gdzie za życia dopuszczał się okrutnych praktyk na skazańcach.
Pod koniec lat 90’ zaczęły dochodzić głosy o dziwnych zjawiskach, jakie mają miejsce na cmentarzu, jak zasłabnięcia, halucynacje, zaś ci, którzy odwiedzili grobowiec Mackenzie’go potwierdzają, że czują nagły chłód, a nawet doświadczają ataków paniki.
żródło:klik